Moi ulubieńcy wśród jadalnych prezentów – wprawiają w świąteczny nastrój, zniewalają aromatem czekolady i pomarańczy. Wspaniały słodki dodatek do innego podarku, wspaniały podarek sam w sobie. Pewni połowę zjecie sami, więc może od razu zróbcie z podwójnej porcji.
SKŁADNIKI:
– pięć średnich pomarańczy (najlepiej z tzw. “pępkami” – nie mają pestek)
– X cukru (na przykład 500 g)
– 2x wody (czyli 2×500 = litr)
– gorzka czekolada (ilość zależy od preferowanej grubości polewy, dwie tabliczki minimum)
Pomarańcze (najlepiej bio) porządnie szorujemy, myjemy, potem parzymy wrzątkiem. Wodę z cukrem gotujemy. Pomarańcze kroimy na dość cienkie plastry (ok. 3 mm), wrzucamy do gorącego syropu i gotujemy na niewielkim ogniu ok. 45 minut. Odsączamy i wykładamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Suszymy w piekarniku przez mniej więcej godzinę w temperaturze 100 stopni (lub 90 stopni z termoobiegiem). UWAGA! One nie będą suche jak pomarańcze na choinkę – byłyby mało smaczne! Są lekko giętkie, elastyczne, mogą delikatnie lepić się pod palcem, w tym ich urok, poza tym jeszcze podeschną!
W kąpieli wodnej (ustawiamy rondelek nad garnkiem z gotującą się wodą) rozpuszczamy gorzką czekoladę*. Wysuszone i wystudzone pomarańcze maczamy w czekoladzie, odkładamy znów na papier do wyschnięcia na kilka godzin. Przechowywane w suchym miejscu będą pyszne nawet po kilku tygodniach. Podobno, bo nie znam nikogo kto by tyle czasu wytrzymał i ich nie zjadł. Uzależniają!
*Taka czekolada będzie po zastygnięciu nieco matowieć, mi osobiście to nie przeszkadza, ale jeśli Wam przeszkadza, jesteście profesjonalistami i macie termometr cukierniczy to możecie pobawić się w temperowanie czekolady 🙂 Możecie też skorzystać z gotowej kuwertury czekoladowej, która będzie pięknie błyszczeć!