2018 był w Polsce zdecydowanie rokiem ramenu, kolejne knajpki z japońską zupą wyrastały jak grzyby po deszczu, a social media pełne były zdjęć najbardziej fotogenicznej zupy świata.
2018 był także rokiem ramenu w mojej kuchni. Ugotowałam ich kilkadziesiąt, bazując na przepisach z najróżniejszych zakątków internetu,
a wypracowanym metodą prób i błędów przepisem na moją ulubioną ramenową wariację dzielę się z Wami.

Na wstępie muszę zaznaczyć, że nie jestem specjalistką, ani profesjonalną kucharką, w życiu nie byłam w Japonii (chociaż znam kogoś kto był!) i nie wiem jak powinien smakować idealny ramen. Zjadłam ich w życiu kilkadziesiąt w różnych miejscach w Polsce, niektóre zapierały dech w piersiach, a inne smakowały jak kiepski rosół z przyprawą “5 smaków”.
Sama eksperymentowałam z różnymi rodzajami mięsa, łączyłam je w różnych proporcjach, gotowałam shōyu i tonkotsu, no i wiem, że najbardziej lubię rameny klarowne – ten jest właśnie taki. Kocham też kaczkę, więc jest na kaczce. Spokojnie możecie dorzucić wieprzowinę, wołowinę, kurczaka, inne warzywa… Składniki mogą być wcześniej upieczone w piekarniku – to wznosi doznania smakowe na wyższy poziom! Potraktujcie ten przepis jako bazę i podstawę do eksperymentów i zabaw.
Zabaw jedzeniem oczywiście!


Przygotowanie ramenu, jak i cały przepis, podzieliłam na sekcje.
  1. BULION

Tu sprawa jest dość jasna i prosta – gotujemy esencjonalny wywar z mięsa, warzyw i przypraw. Dobrze zarezerwować sobie od 4 do 6 godzin. Długi czas gotowania na minimalnym ogniu jest niezbędny by uzyskać esencjonalną zupę!

  • mięso – tutaj korpus kaczki, skrzydełka, szyja i udko
  • warzywa – włoszczyzna, seler naciowy, dymki
  • grzyby shiitake – spora garść
  • główka czosnku
  • kawałek imbiru
  • papryczki chilli
  • pieprz ziarnisty

zazwyczaj dodaję jagody goji i ziele angielskie, ale to mój osobisty wymysł, do rosołu też dodaję 🙂


Mięso i przyprawy zalewamy 5 litrami wody (najlepiej filtrowanej, wywary lubią miękką wodę!), doprowadzamy do wrzenia i zmniejszamy ogień. Po ok. godzinie dorzucamy resztę składników i gotujemy kilka godzin na minimalnym ogniu. Z garnka powinno ubyć 30-40% płynu. Całość przecedzamy. To co zostanie na sitku zazwyczaj jest pozbawione smaku (wszystko zostało w zupie!). Zazwyczaj na bok odkładam grzyby (podaje z ramenem) i mięso, które można wykorzystać np. do pierogów czy wontonów, reszta niestety do niczego się nie nadaje.

2. DASHI

By ramen był ramenem, a nie po prostu rosołem z kaczki niezbędne jest dashi. To pełen umami bulion, który przyrządza się na bazie wodorostów kombu i płatków ryby bonito, zwanych katsuobushi.
Myśleliście, że osiedlowa Żabka wystarczy? No niestety! Bez wizyty w azjatyckim sklepie albo kuchniach świata się nie obejdzie :)!
Możecie kupić wodorosty i rybne płatki albo gotowy bulion – najczęściej sprzedawany w saszetkach.

Wybór należy do Was!
Robiłam ramen zarówno przygotowując dashi od podstaw jak i z gotowego bulionu
– nie czuję specjalnej różnicy, więc ja na pewno nie będę Was osądzać ;)!


Z bulionem w saszetkach sprawa jest prosta – mieszamy go z wodą i dolewamy do gara. Samodzielne zrobienie dashi też nie należy do trudnych!

  • arkusz kombu
  • 15-20 g płatków bonito
  • litr wody


Kombu przecieramy wilgotną ściereczką i zalewamy litrem wody, odstawiamy na 10 minut. Po tym czasie doprowadzamy do wrzenia i wyjmujemy glony – lecą do kosza, bo już nie będą nam potrzebne. Do garnka wrzucamy płatki ryby, zostawiamy je do namoczenia aż same opadną na dno i przecedzamy całość.
Dashi gotowe!

3. TARE

Tare to coś w rodzaju sosu do ramenu. Rodzajów jest mnóstwo, są na bazie różnych składników w zależności od typu ramenu. Do bulionu z kaczki przygotowuję shoyu, chyba najpopularniejszy rodzaj tare, na bazie zredukowanego sosu sojowego i dodatków. Kilka łyżek zazwyczaj wykorzystuje do zamarynowania piersi kaczki, które podaje z ramenem.

  • 1/4 szklanki mirinu*
  • 1/2 szklanki sosu sojowego
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1 łyżeczka octu ryżowego
  • 2-3 cm imbiru
  • ząbek czosnku

*Mirin to przyprawa z fermentowanego ryżu, najbliżej jej chyba do wina. Często pojawia się w azjatyckich przepisach, bo stanowi dobrą przeciwwagę do rybnego smaku. Można próbować go zastąpić słodkim winem, ale jeśli lubicie kuchnię Dalekiego Wschodu to zainwestujcie
w butelkę. Mirin jest wydajny i mi np. starcza na dość długo.


Wszystkie składniki mieszamy, doprowadzamy do wrzenia i odstawiamy.
Zgodnie z zasadami sztuki odrobinę tare powinno się wylewać na spód miseczki, na to kłaść makaron, dodatki i zalewać całość gorącym bulionem. Ale! Sztuka sztuką, a domowe gotowanie domowym gotowaniem! To głównie tare daje słoność naszej zupie, bez niego bulion wymieszany z dashi nie smakuje tak dobrze i ciężko jest w garze ocenić jego smak. Dlatego polecam Wam na początek wymieszać wszystkie trzy składowe zupy razem by wiedzieć, czy ewentualnie dodać sosu sojowego, soli czy innych przypraw – to ma Wam smakować a nie tylko ładnie wyglądać :)!

Gar aromatycznej zupy gotowy, pora na to, co sprawia, że ramen tak bosko wygląda na zdjęciach a jego jedzenie dostarcza tyle radości – dodatki!

4. JAJKA

Najbardziej charakterystycznym dodatkiem do ramenu są jajka – tak zwane ajitsuke tamago. Zazwyczaj mają miękki, kremowy środek i ciemniejszą obdówkę. Ja gotuję moje dokładnie 6 minut, potem szybko chłodzę w lodowatej wodzie, a następnie zalewam marynatą.

  • 1/2 szklanki sosu sojowego
  • 1/2 szklanki mirinu
  • szklanka wody
  • 1/4 szklanki cukru
  • 1/4 szklanki wódki*

*jak zapewne się domyślacie, Japończycy nie korzystają na co dzień z Wyborowej. To powinno być sake, ale to nie jest ramen
z Tokio, tylko z Krakowa, więc… wódka musi wystarczyć.


Składniki zalewy łączymy, podgrzewamy aż do rozpuszczenia cukru i odstawiamy do wystudzenia. Nie zalewamy jajek ciepłą marynatą! Jajka już po kilku godzinach nadają się do jedzenia, najlepsze są po ok. 24 h, w zalewie można je trzymać maksymalnie 3 dni.

5. MAKARON

Tu bez przepisu, ale kto wie, może kiedyś… Makaron to bardzo ważna rzecz w ramenie – powinno być go dużo i powinien być alkaliczny. W sklepach azjatyckich można kupić specjalny makaron do ramenu, najczęściej jest wstępnie podgotowany, pakowany próżniowo i bardzo go polecam. Jeśli nie macie pod ręką nic lepszego to spokojnie możecie użyć makaronu z zupek chińskich! Nie każdy wie, że uwielbiane w Polsce od lat 90. zupki chińskie to właśnie instant ramen!

6. DODATKI

Do ramenu z kaczki zazwyczaj podaję pierś z kaczki – marynuję ją kilka godzin w trzech łyżkach tare, potem obsmażam po dwie minuty z każdej strony na patelni (kładźcie pierś skórą do dołu na zimną patelnię i dopiero odpalajcie kuchenkę – tłuszcz ze skóry się wytapia i nie trzeba już nic więcej!) a potem wstawiam na 10-12 minut do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni.

Prócz mięsa i jajek zazwyczaj w moim ramenie ląduje świeża dymka, grzyby shiitake (te z ramenu) i glony – najczęściej łatwo dostępne wakame.
Jedynym ograniczeniem w kwestii dodatków powinna być jednak Wasza wyobraźnia i smak 🙂 W moim domu gar ramenu je się zazwyczaj przez trzy czy cztery dni, więc – co by nie było nudno – dorzucam inne rzeczy – a to smażone tofu, a to plasterek boczku, przeróżne warzywa, domowe kimchi, sezam… Wszystkie chwyty dozwolone!

A tak wygląda pudełko, które mój chłop w ramenowe dni zabiera sobie do pracy. Do tego ponad pół litra zupy w słoiku, a co!

Smacznego! I dajcie znać jak wyszło 🙂

Comments (4)
    • Może po prostu nie trafiłaś na swój smak! Ramen to tak naprawdę bardzo szerokie i pojemne pojęcie – typów jest moc, może smakować jak intensywny rosół, może jak zupa grzybowa, a może jak rybna – w zależności od rodzaju 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *